„ Być albo nie być o to jest pytanie..” — Hamlet
akt 5 sc 1
Blondwłosy
wampir obserwował wśród tłumu scenę na której stała jego Pani. Zaciskał nerwowo
dłonie na swoim uniformie wiedząc co za chwile się zdarzy. Głupia.. Mogła z nim
pójść. A tak to woli stać przed tą pieprzoną gilotyną i chrzanić do ludzi
cytaty o pokoju, gdzie oni i tak to mają wszystko w dupie. Półprzytomnym
wzrokiem zaczął błądzić pomiędzy ludźmi w nadziei, że ktoś zatrzyma tą chorą
maskaradę albo on się zwyczajnie obudzi. Kiedy skończyła swoją długą wypowiedz,
która ni jak się miała do tego co się dzieje broń opadła i głowa dziewczyny
potoczyła się wśród plejady krwi i skandującego tłumu. Chłopak załapał się za
głowę próbując wyrzucić z siebie krzyk, krew i otwarte oczy w jego stronę.
— Nie!
— Poderwał się do pozycji siedzącej ciężko oddychając. Prawie ze łzami w oczach
rozejrzał się po pokoju zdając sobie sprawę, że kolejny raz śnił mu się
koszmar. Jego podwładny spał sobie smacznie na jednym z siedzeń dalej nie
zdejmując swojego stroju. No tak Guildenstern rzadko kiedy ściąga swój strój to
trochę jakby jego druga skóra. Potarł zmęczony skronie próbując wyrzucić z
głowy ten przeklęty sen, jednak gra jego aniołka powodowała, że czuł się
jeszcze gorzej. Pieprzony Licht!
Wstał z
siedzenia kierując w stronę wyjścia z przedziału by znaleźć się w Sali prób i
powiedzieć swojemu rozbestwionemu Panu co on kurwa o tym wszystkim myśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz