wtorek, 6 września 2016

Prolog



Być albo nie być o to jest pytanie..” — Hamlet akt 5 sc 1

Blondwłosy wampir obserwował wśród tłumu scenę na której stała jego Pani. Zaciskał nerwowo dłonie na swoim uniformie wiedząc co za chwile się zdarzy. Głupia.. Mogła z nim pójść. A tak to woli stać przed tą pieprzoną gilotyną i chrzanić do ludzi cytaty o pokoju, gdzie oni i tak to mają wszystko w dupie. Półprzytomnym wzrokiem zaczął błądzić pomiędzy ludźmi w nadziei, że ktoś zatrzyma tą chorą maskaradę albo on się zwyczajnie obudzi. Kiedy skończyła swoją długą wypowiedz, która ni jak się miała do tego co się dzieje broń opadła i głowa dziewczyny potoczyła się wśród plejady krwi i skandującego tłumu. Chłopak załapał się za głowę próbując wyrzucić z siebie krzyk, krew i otwarte oczy w jego stronę.
— Nie! — Poderwał się do pozycji siedzącej ciężko oddychając. Prawie ze łzami w oczach rozejrzał się po pokoju zdając sobie sprawę, że kolejny raz śnił mu się koszmar. Jego podwładny spał sobie smacznie na jednym z siedzeń dalej nie zdejmując swojego stroju. No tak Guildenstern rzadko kiedy ściąga swój strój to trochę jakby jego druga skóra. Potarł zmęczony skronie próbując wyrzucić z głowy ten przeklęty sen, jednak gra jego aniołka powodowała, że czuł się jeszcze gorzej. Pieprzony Licht!

Wstał z siedzenia kierując w stronę wyjścia z przedziału by znaleźć się w Sali prób i powiedzieć swojemu rozbestwionemu Panu co on kurwa o tym wszystkim myśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz